Osoby stosujące dietę bezglutenową, często, mimo mniejszego spożycia mąki pszennej (bezglutenowa mąka pszenna istnieje) i teoretycznie konieczności większego zwracania uwagi na spożywane produkty, odżywiają się bardzo ubogoodżywczo.
O tyle jest to rażące, że dieta bezglutenowa u ‘bezglutków’ służy ODŻYWIENIU organizmu wyniszczonego i CHRONI przed tym, aby niszczeniu ulegały kosmki jelitowe wchłaniające makro i mikroskładniki. Zatem można być na diecie bezglutenowej, chronić kosmki przed niszczeniem i jednocześnie nie odżywiać organizmu tak, jak byłoby najbardziej korzystnie.
Nie chcę kłócić się z dostępnością żywności bezglutenowej w przypadku osób chorych na celiakię – bardzo popieram przygotowywanie menu dla bezglutenowców, coraz większego przywiązywania uwagi do zachowania higieny przy przyrządzaniu dla osób chorych posiłków czy to w restauracjach, lokalach czy nawet lodziarniach. Świadomość ludzi na temat celiekii i diety bezglutenowej rośnie i jest to bardzo pozytywne zjawisko.
Niemniej producenci chociażby pieczywa i słodyczy GLUTEN-FREE starają się niejednokrotnie przekonać nas, że jeśli nie możemy jeść pieczywa tradycyjnego to koniecznym jest zastąpienie go innym (po przecież pieczywo i zboża to podstawa piramidy żywienia – z czym, jeśli jesteś tu już trochę – wiesz, że się nie zgadzam).
Pierwszą wskazówką, którą proponuję wcielić w życie jest spożywanie produktów jedynie Z NATURY bezglutenowych – zatem jeśli węglowodany, to niech będzie to ryż, gryka, proso, amarantus.
Mówię NIE dla bułek / chlebków bezglutenowych, które zrobione są nadal ze zbóż takich jak pszenica, żyto, jęczmień czy owies.
Wysokoprzetworzone, nie niosą ze sobą żadnych pozytywnych informacji biologicznej dla naszego organizmu i mają wysoki indeks glikemiczny.
Ostatnio spojrzałam na skład takiego chleba. Byłam przerażona. Poważnie – jeśli nawet taki chleb składałby się jedynie z przetworzonej mąki na bezglutenową byłoby to pół biedy. Tymczasem ilość dodatków, konserwantów, spulchniaczy (w końcu nie ma glutenu), substancji nawilżających i przeciwzbrylaczy jest tona. Pomijając wszystko to są to produkty zwykle okrutnie drogie, w związku z czym obciążamy nie tylko zdrowie, ale także portfel – zupełnie niepotrzebnie.
Administratorem danych osobowych zbieranych za pośrednictwem sklepu internetowego jest Sprzedawca Dieta Sportowca - poradnia dietetyczna i blog, Dorota Traczyk-Bednarek. Dane są lub mogą być przetwarzane w celach oraz na podstawach wskazanych szczegółowo w polityce prywatności. Polityka prywatności zawiera pełną informację na temat przetwarzania danych przez administratora wraz z prawami przysługującymi osobie, której dane dotyczą. Kontakt z administratorem: kontakt@dieta-sportowca.pl