Wpis jest I częścią rozpoczynającą serię wpisów o zaburzeniach odżywiania. Jeśli temat Cię nie dotyczy – nie masz problemów z objadaniem, nie rozmyślasz pół dnia o jedzeniu i spalaniu kcal, nie odchudzasz się bezskutecznie od długiego czasu – chodź zobaczyć pomysły na koktajle treninigowe. 🙂
Czy Twoje życie kręci się wokół jedzenia?
Jedząc śniadanie myślisz już o tym, co zjesz na drugie (albo właśnie czego nie tkniesz). Siedząc w pracy większość Twojego wolnego czasu spędzasz na przeglądaniu Instagrama w poszukiwaniu apetycznych zdjęć (choć i tak pewnie większości nie zamierzasz wypróbować). Dzień jest do kitu, bo prawdopodobnie zjadłaś o 100 kalorii za dużo.
Nie jesz już cukru, pieczywa, glutenu, mięsa, jajek, nabiału…
… nie smażysz, ale i tak wydaje Ci się, że Twoja dieta i tak nie jest dość BEZpieczna. (kliknij po więcej)
Odchudzasz się od zawsze i co miesiąc próbujesz inny detoks i inną dietę. W końcu trzeba się przecież jakoś pozbyć tych toksyn, bo zdarzyło Ci się zjeść owoce i warzywa z supermarketu, czy ciastko urodzinowe w pracy.
Przesada?
No tak, ale w zasadzie nie pamiętasz ostatniego wyjścia ze znajomymi, bo oni jedzą pizzę, więc po co się stresować i siedzieć przy zielonej herbacie. Na urodziny zaserwowałaś sobie i rodzinie warzywny tort, i chcesz wszystkich nawrócić.
Żyjesz w świecie żywieniowych reguł, a na ludzi wychodzących z piekarni z białą bułą patrzysz z co najmniej politowaniem. Ale troche…i zazdrością.
Nigdy nie opuszczasz treningu.
Tyle ćwiczysz, a jednak w przeciwieństwie do koleżanek z grupy – tyjesz. Wszystko przez ten beznadziejny metabolizm, który Ty masz, a one nie. Szczęściary.
W zasadzie Twoim zdaniem to jest OK. Przecież wszyscy powinni tak jeść, inaczej będą chorzy, grubi i nieszczęśliwi. (A jak być zdrowym, szczupłym i szczęśliwym? – klik)
Niezależnie ile ważysz – i tak przydałoby się jeszcze schudnąć.
Ten tłuszczyk na brzuchu i udach…jest przecieżz taki nieestetyczny. Dlatego przy częstowaniu zawsze odmawiasz. Zresztą – i tak masz swoje pudełka.
Sprawdzasz codziennie w lustrze, czy przypadkiem ta fałdka nie jest trochę większa niż poprzedniego dnia. Starasz się jeść poza zasięgiem wzroku innych osób, jakoś to jest krępujące. Kiedy zaczynają Ci zaglądać do pudełka z marchewkami trochę Cię to wyprowadza z równowagi.
Ważysz się codziennie lub boisz się wagi.
Uf, okazało się, że to było tylko nagromadzenie wody przed okresem. A nie, jednak już go nie masz od paru miesięcy.
Raz po raz, chociaż już nie żyjemy w czasach starożytnych rzymskich uczt, wymiotujesz po posiłku.
Czasami kompletnie nie panujesz nad tym co jesz.
Zjadasz paczkę ciastek, żelków, pizzę i 3 czekolady w ciągu jednego dnia. Przeraża Cię to, czujesz się beznadziejnie i za takiego się uważasz. (wpadnij tu: klik, klik 2)
Czy to choć po części historia o Tobie?
Jest wyjście. Pierwszy krok to zdać sobie sprawę z tego, że ten problem w ogóle istnieje. Jeśli zwabił Cię tytuł – pewnie już o tym wiesz.
Jeśli masz jakikolwiek problem z nadmiernym skupianiem się na jedzeniu – najpewniej oddala Cię on od efektów, które chciałbyś uzyskać od diety. Jedzenie jest bardzo istotne, ale jeśli zaczyna rządzić naszym życiem – prawdopodobnie stał się on priorytetem, który zachacza o inne sfery Twojego życia.
Skończ z tym i ciesz się życiem, każdym dniem nie patrząc na nie przez pryzmat diety i jedzenia! Jak to zrobić?
Odpowiedź znajdziesz w kolejnych wpisach z tej kategorii.
Pierwszy post z kategorii Zaburzenia Odżywiania.
1 Comment