Podejmując tematykę suplementacji w sporcie zawsze jestem bardzo ostrożna. Zdaję sobie sprawę, że w ostatnich latach podstawowej suplementacji, suplementacji składników mineralnych, witaminowych czy kwasów z grupy omega-3 stał się nieco pomijany, kiedy na salony weszły inne, nowe, specyficzne mieszanki różnych składników aktywnych w formie suplementu. Co jeden, to “lepszy”.
Mimo wszystko chciałabym pozostać przy tym, co najważniejsze – zarówno w kwestii żywienia sportowców, jak i suplementacji. Bardzo często, zarówno na blogu jak i fanpejdżu, wracałam do tematyki i takiej podstawy:
Zbilansowana dieta z uwzględnieniem suplementacji witaminy D3, kwasów omega-3 oraz wspomagania sportowego (np. przy zastosowaniu kreatyny) to świetny pomysł zawsze!
Co jednak wtedy, kiedy nie jesteśmy w stanie bilansować swojej diety w sposób świetny? Co wtedy, kiedy nasza dieta czasowo staje się większym, niż dotychczas wyzwaniem?
Warto podać przykład sytuacji, w których istnieje ryzyko pogorszenia jakości diety:
- dieta redukcyjna, gdzie naturalnie, poza zmniejszeniem wartości energetycznej, dochodzi do redukcji dostępności witamin, składników mineralnych, antyoksydantów i kw. tłuszczowych;
- okres startowy – bardzo wymagający, także pod kątem logistycznym, kiedy wyjeżdżamy i musimy radzić sobie żywieniowo poza domem;
- obozy treningowe – tutaj to samo co wyżej, z tym, że niejednokrotnie trwają dłużej, często w krajach z wyższą niż w Polsce temperaturą, a więc znacząco wyższymi stratami składników mineralnych;
- dieta eliminacyjna, kiedy MUSIMY wykluczyć konkretną grupę produktów (np. nabiał) zubażając znacząco dietę o wapń;
- w tym diety roślinne, które – choć wiemy, że da się fajnie zbilansować (poza wyżej wymienionymi D3 i omega-3 oraz B12), stawiają przed nami sporo wyzwań;
Sportowcy, jak opisane było w artykule Witaminy i składniki mineralne w diecie sportowca szczególnie narażeni są na niedobory witamin z grupy B, wapnia, magnezu, sodu i potasu. Intensywny sport będzie wpływał na konieczność zwiększenia ilości składników krwiotwórczych, w tym dostępności żelaza (zwłaszcza u kobiet uprawiających sporty wytrzymałościowe). Istnieje także wyraźna korelacja pomiędzy niedoborem witaminy D3 a ryzykiem występowania złamań zmęczeniowych u sportowców.
Ważne zaznaczenia jest też to, że mogą – i często tak jest – pojawiać się sytuacje, w których sportowiec nie tylko jest na deficycie energetycznym (ze względu na chęć redukcji masy ciała, bądź nieświadomie), ale także stosuje dietę eliminacyjną i/lub jest na obozie sportowym bądź w intensywnym okresie przygotowawczym do startów. Takie momenty narażają go na pokaźne niedobory różnych składników, w tym wspomnianych.
Wielokrotnie poruszałam także na blogu kwestię antyoksydacji i składników antyoksydacyjnych w diecie sportowca. Jedno do drugiego i okazuje się, że ta “zbilansowana dieta” nie zawsze jest osiągalna. Często nie jest.
Z tego powyższego powodu uważam, że warto rozważyć w wyżej wymienionych sytuacjach opcję rozszerzenia swojej suplementacji.
Nie jako substytut starań do stosowania najlepszej możliwej diety, ale jako uzupełnienie, które będzie nas uspakajać – że kurcze, jakby co, na pewno te witaminy z grupy B, te makropierwiastki (jak chociażby magnez, potas czy wapń) oraz mikropierwiastki (w tym żelazo) będą zaopiekowane. Także po to, aby wiedzieć, że wysiłki, które podejmujemy treningowo przyniosą najlepsze możliwe efekty.
Zaznaczam – żadna suplementacja witaminowo-mineralna nie zastąpi zaspokojenia energetycznego organizmu i tu nie ma co się łudzić.
Jakie suplementy warto rozważyć?
Na przykład tytułowy Sundose, we współpracy z którym tworzę ten wpis. Kliknij tu, aby zobaczyć stronę Sundose.
Dlaczego polecam akurat Sundose?
Ponieważ jest to produkt innowacyjny, kontrolowany, który…personalizujemy pod swoje aktualne potrzeby. Nie ma tu “przypadkowej mieszanki” witamin czy składników mineralnych bądź antyoksydacyjnych, a dobrana w sposób spersonalizowany formuła. Na wstępie, jeśli chcemy taką formułę otrzymać czeka nas ankieta, która robi wrażenie. Przynajmniej na mnie, jako na specjaliście. Jest wnikliwa, dzięki czemu mamy świadomość, że skład suplementu będzie odpowiednio dobrany do naszego stylu życia, aktywności, potrzeb, ewentualnych problemów zdrowotnych czy nawet tego, ile godzin przesypiamy każdego dnia. Co jeszcze lepsze – Sundose zapewnia bezpłatne wsparcie dietetyka, który pomoże nam nasze potrzeby określić, jeśli tego potrzebujemy. Nie musisz więc dokładnie wiedzieć, jakich składników może brakować w Twojej diecie, bo jest osoba, która po wywiadzie żywieniowym dobierze Tobie formułę suplementu tak, aby zawierała dokładnie to, czego naprawdę potrzebujesz.
Brzmi zbyt dobrze, aby mogło być prawdziwe?
No to nie zaskoczę Cię negatywnie, bo przyznam, że nie widziałam nigdy tak profesjonalnego podejścia do suplementacji. A wiecie, że jestem w tym aspekcie bardzo ostrożna. 🙂
Sundose oferuje personalizowane zestawy, który ostatecznie zatwierdzasz, możesz też ingerować w skład suplementu – korzystając z tego prywatnie często dorzucam sobie nieco więcej (dokładne wiem, ile, co cenię!) np. witaminy D3, bo wiem, że czasami wkrada się nieregularność w mojej suplementacji, przez co ten poziom hm…jest do poprawy. 😀
W kwestii technicznej smart suplement Sundose pomaga rozwiązać problem z regularnością i systematycznością przyjmowania suplementu.
Otrzymujemy zgrabne saszetki, z których każda podzielona jest na dwie części – jedna, z kapsułkami (np. omega-3, adaptogeny), druga – z proszkiem do rozpuszczenia w wodzie (witaminy, składniki mineralne i tak dalej – zależy co w naszym zestawie jest). Moim zdaniem to fantastyczna opcja, bo przyjmujemy wszystko “za jednym zamachem” i nie musimy rozkminiać co, kiedy, jak. Bierzemy tabletki, wypijamy np. pomarańczowy napój przygotowany w 5 sekund z proszku i…już. 🙂
Jaka jest moja prywatna opinia i efekty korzystania z Sundose?
Przyznam wam, że mimo to, że jestem dietetykiem, to odczułam ogromną różnicę w samopoczuciu odkąd zaczęłam przyjmować regularnie Sundose. To zdanie nie tylko moje, ale także męża i mamy. Każdy jest pod wrażeniem i odczuwa realny “power”, bo pod kątem energii i witalności najbardziej odczułam moc smart-suplementu (smart, bo dostosowany!). 🙂 Jedyne zastrzeżenie mam do smaku, który siłą rzeczy jest “mocny” i nie rozkoszuję się smakiem pomarańczy w tym witaminowym napoju. No, ale cóż – nic innego takiego zestawu składników mi nigdy nie dostarczyło, a po to go piję – nie dla smaku.
Prywatnie korzystam z Sundose już ponad rok i to mnie utwierdza, że to nie jest “chwilowe zauroczenie”. Jestem fanką formuł personalizowanych, ale dla osób, które dopiero próbują stworzono też 10 różnych formuł nakierowanych na cel, które można zobaczyć na stronie marki. Po zdecydowaniu się na jeden z nich możemy skorzystać z opcji “przyłóż i personalizuj”, która kolejno kieruje nas do kalendarza, aby umówić się na darmową konsultację z dietetykiem, na której dietetyk spersonalizuje skład gotowej formuły do aktualnych potrzeb organizmu. Super to jest. 🙂
1 Comment