Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak w dobrej sytuacji się znajdujecie?
Chciałabym się dzisiaj skupić na owocach i warzywach dostępnych cały rok. CAŁY ROK!
Kto by pomyślał kilkadziesiąt lat temu, że o każdej porze roku będziemy mieć dostęp do sezonowych warzyw? 🙂
Potrzeba matką wynalazku.
Tak powstały, setki lat temu techniki, które umożliwiały przedłużanie trwałości danych świeżych produktów. Wczesnymi technikami były suszenie i wędzenie. O ile te pierwsze pozwala na zachowanie względnie dobrej jakości produktu, o tyle dziś wiemy, że wędzenie może mieć negatywne skutki dla zdrowia. Trzecim “pomysłem” jest wekowanie i fantastycznie sprawdza się ono w większości domów, jako pomysł na przetwory, czy na wekowanie gotowych obiadków “na wynos”. 😉
Suszenie, wędzenie, solanki, słoiki – każda z nich niesie za sobą plusy, ale i niestety spore straty – czy to konsystencji, smaku, czy – co dla mnie ma największe znaczenie – zawartości witamin i składników mineralnych. Najprzyjaźniejszą z technik przedłużania trwałości świeżych produktów jest zdecydowanie mrożenie. Jest to technika o tyle dobra, że nie jest konieczne dodawanie niczego, co zmienia naturalny smak (a ew. podkreśla go), nie jest konieczny dodatek innych substancji, których nie chcemy. 🙂
Tylko wiecie jak jest, mrożonka mrożonce nie równa. Jeśli już je używać – świetnie, jeśli są naprawdę dobrej jakości. Wtedy, otwiera się przed nami to, czego często osoby dbające o zdrowie się obawiają – gotowce!
Korzystasz z gotowców?
Temat gotowego jedzenia zawsze był i będzie dyskusyjny.
Zwykle bowiem, kojarzy się ze słabą jakością składników, milionem zbędnych dodatków i niepotrzebnych składowych podnoszących smakowitość dania. To z drugiej strony, powoduje, że musimy wybierać:
Smak czy zdrowie?
Produkt jest względnie smaczny, ale dodatki, których sami byśmy nie dodali, gotując potrawę samodzielnie, eliminują jego wysoką jakość i oddalają od wyobrażenia o zdrowym daniu. Niestety. Life is brutal, zwłaszcza dla producentów, którzy chcą promować swoje produkty wpasowujące się w trend healthy lifestyle. ?
Naturalnie wymagamy, aby nie było dziwacznych składników, produkt pochodził z naturalnego źródła, miał jasny, konkretny skład i najlepiej uwzględniał smaczne przyprawy ziołowe. Nic więcej nie potrzeba, a łatwo przekombinować. Osobiście zawsze mnie to irytowało – po co ten glutaminian? Po co mi w mrożonce tłuszcz utwardzony czy aromat masła, jeśli zamiast tych dodatków mogę użyć po prostu…masło? No nie.
Mówimy, jak jest!
Tymczasem pojawia się świetna akcja! Świetna, bo odpowiadająca na potrzeby osoby, która:
- Nie zawsze ma czas na gotowanie od podstaw;
- Nie ma czasu na zastanawianie się co dzisiaj wybrać na obiad, bo woli go po prostu zjeść zaraz po treningu lub w pracy;
- Dba o swoje zdrowie;
- Lubi smacznie zjeść;
- Interesuje ją przy okazji jakość produktów, które wybiera.
…i tak często korzysta z mrożonek!
Głównie celując w warzywa mrożone, które przygotowuje się totalnie błyskawicznie z dodatkiem dobrej jakości oliwy z oliwek i ziół, takich jak chociażby świeża bazylia oraz świeżo zmielony pieprz, czy naturalne sery dojrzewające.
Dobrze wiecie, że produkty mrożone mają stosunkowo niskie straty wartości odżywczych.
Marka FRoSTA wyszła na wprost oczekiwaniom takich klientów jakimi jesteśmy my. Jestem za-chwy-co-na!
Uwaga, pierwsza rzecz!
Jak wiemy FRoSTA – smaczna i prosta! ? zatem jak to szanująca się firma – dba o to, jak „zwykłe” warzywa będą się prezentowały wizualnie oraz – przede wszystkim – jaką wartość odżywczą będą zawierały.
Naturalnym wyborem dobrej marki przy wyborze mrożonych warzyw i owoców są najwyższe jakościowo produkty. Często mrożony brokuł ma większą zawartość witamin i składników mineralnych aniżeli brokuł z marketu zapakowany w foliówkę. ?
Straty w mrożonkach wynoszą maks jakieś 20%. To rozsądna ilość. Znacznie mniej mamy w butelkowanych sokach, dżemach, czy – jak przypuszczam – gotowych surówkach, których data przydatności zostaje przedłużona dodatkiem chociażby octu.
Co jeszcze lepsze – mamy nie tylko warzywa mrożone, ale w świetnych kompozycjach smakowych z dodatkami. Nie byle jakimi.
Warzywa są smaczne! Zwłaszcza, jeśli umiesz je dobrze przyprawić.
Poniżej 2 przykłady jak można zrobić dobry produkt gotowiec, który przyprawiony jest naturalnymi przyprawami w nieprzypadkowy sposób, prezentuje się świetnie i ma wysoką wartość dla naszego zdrowia.
Pewnie zaskoczę Was, ale te produkty nie mają ani ekstra tłuszczy trans, ani glutaminianu sodu, ani nawet niewiadomego pochodzenia aromatów. W dodatku – kto z Was ostatnio zrobił sam brukiew? Trudno jest ją nawet kupić na bazarze, a co dopiero przygotować w smaczny sposób. Jest dokładnie tak, jak mówi producent.
FRoSTA nie stosuje dodatków
Dlatego właśnie te produkty wpadły mi w oko.
A dla leniuchów kulinarnych, takich jak ja, są też propozycje obiadowe! 😀 Do wyboru, chociażby:
- wegańskie i wegetariańskie
- z rybą
- z mięsem
A teraz, pocisk.
Marka zadbała o to, aby nie tylko warzywa i półprodukty pochodziły z dobrych źródeł (możecie ich spytać o dowolny składnik – absolutnie nic nie jest przypadkowe i „nieznane”) -. Zadbała także o źródło ryb, jaj, przypraw i…opakowań, z którego wypakowujemy dania.
To są szczegóły, a w nich tkwi diabeł.
Zobaczcie tylko:
- Ryby, które znajdziemy w produktach posiadają Certyfikat Zrównoważonego Rybołówstwa MSC (tu możecie poczytać więcej), więc marka dba o to, aby nie przyczyniać się do zmniejszenia stanu zasobów ryb w morzach i oceanach;
- Jajka używane w produktach pochodzą od kur z wolnego wybiegu
- Produkty są pozyskiwane z miejsc, w których naturalnie występują – nie ma mowy o warzywach szklarniowych. Nawet pędy bambusa! 🙂
- Kartoniki, w które opakowane są produkty FRoSTY posiadają certyfikat (kto o tym słyszał?!) – Forest Stewardship Council i oznacza on, że zadbano o mądre i zrównoważone zarządzanie zasobami leśnymi!
1 Comment